
Każdego roku problem samoistnego poronienia dotyka ok. 40 tysięcy kobiet w całym kraju. Jeżeli chodzi o martwe narodziny to około 2 tysiące sytuacji rocznie. W samej Łomży ten dramat dotyka ok. 300 rodzin rocznie, podobnie w Ostrołęce. Tego trudnego doświadczenia, które rani całą rodzinę, nie da się zapomnieć.
Dlatego duszpasterstwo rodzin naszej diecezji stara się towarzyszyć tym, którzy stracili swoje nienarodzone dziecko – mówi ks. Jacek Kotowski, diecezjalny duszpasterz rodzin diecezji łomżyńskiej.
Kiedy kilka lat temu do Specjalistycznej Poradni Rodzinnej prowadzonej przez Duszpasterstwo przyszli małżonkowie, którzy utracili czwarte dziecko na skutek poronienia ks. Jacek zrozumiał, że jest bardzo duża potrzeba pomocy rodzinom, które przeżyły traumę poronienia.
Poczułem, że dla tych wszystkich rodzin bardzo ważnym jest, aby ktoś odpowiedział im na pytanie, gdzie teraz znajduje się ich dziecko, czy poszło do nieba, czy kiedyś je będą mogli zobaczyć? Nie mniej ważne jest też dla nich, aby móc tak zwyczajnie, po ludzku odprawić pogrzeb dziecka i przeżyć po nim żałobę. To bardzo naturalne. Od poczęcia wiedzieli, że pod sercem matki rośnie nowe życie. Zastanawiali się jaka będzie płeć dziecka, jakie będzie jak dorośnie, czasem przygotowali już dla niego pokój… I nagle przychodzi śmierć dziecka. To ogromny ból, w którym człowiekowi trzeba towarzyszyć. Dlatego postanowiliśmy podjąć szereg działań, by być razem z rodzinami przeżywającymi tę tragedię – mówi ks. Jacek.
Małe trumny są zawsze najcięższe…
W wyniku połączonej inicjatywy bpa Stanisława Stefanka, ks. Jacka Kotowskiego i Wydziału Duszpasterstwa Rodzin opracowano Instrukcję w sprawie pogrzebu dzieci zmarłych przed urodzeniem, która jest oficjalnym dokumentem obowiązującym od 2011 roku w diecezji łomżyńskiej. Wynika z niego, iż każde dziecko, niezależnie od wieku dziecka, powinno mieć „normalny” pogrzeb, połączony z Mszą św. i obecnością kapłana podczas pochowania dziecka na cmentarzu. Różnica polega na tym, że Msza św. odprawiana nie w kolorze fioletowym, jak przy pogrzebie osoby dorosłej, ale w białym – na znak czystości i świętości zmarłego dziecka. Jest to też Msza w intencji rodziców i rodziny – bo przecież zmarłe dziecko nie miało żadnych grzechów.
Skoro zawsze podkreślamy świętość i pełnię godności życia ludzkiego od momentu poczęcia, to nie możemy postąpić inaczej w kwestii pochówku zmarłego dziecka. Zmarło dziecko przed narodzeniem, ale zmarł człowiek. Choć jeszcze maleńki – podkreśla ks. Jacek.
Grób miejscem katechezy…
Doświadczenie śmierci dziecka jest momentem bardzo bolesnym i dramatycznym dla jego rodziców. Czasem są w tak wielkim szoku, że nie zawsze korzystają z praw, jakie im przysługują. Powiem więcej, nie zawsze wiedzą o prawie do pogrzebu własnego dziecka – mówi nasz rozmówca. Z rozmów przeprowadzonych z ordynatorami oddziałów ginekologiczno-położniczych szpitali znajdujących się na terenie naszej diecezji, czy z kierownikami zakładów patomorfologii wiem, że część rodziców nie decyduje się na zabranie ciała swojego dziecka ze szpitala. Czynią tak z różnych przyczyn, również z niewiedzy. Zazwyczaj po paru latach, w miarę zdobywania wiedzy czy leczenia bólu po stracie dziecka ta świadomość przychodzi. I w tym miejscu zrodził się pomysł na Grób Dzieci Utraconych. W tej chwili mamy pięć takich grobów na terenie diecezji, ale nie wykluczam kolejnych.
Chciałbym, żeby było ich jak najwięcej. Dlaczego? Każdy grób spełnia potrójną funkcję. Po pierwsze jest właściwym grobem, dla dzieci zmarłych na skutek poronienia, po których szczątki nie zgłosił się nikt do szpitali. Po drugie jest symbolicznym miejscem modlitwy dla rodziców, którzy utracili dziecko dużo wcześniej i nie wiedzą co się stało z jego ciałem. Po trzecie jest formą katechezy dla osób, które nie są do końca przekonane o tym, że człowiekiem się jest od momentu poczęcia – wyjaśnia ksiądz.
Pogrzeby dzieci utraconych organizowane w miastach, gdzie istnieją takie groby, gromadzą rodziców zmarłych dzieci, a także ich bliskich. Są dla nich formą zamknięcia pewnej rany, która co prawda pozostaje, ale boli znacznie mniej, bo czujemy, że w sposób godny pożegnaliśmy córkę lub syna. Jest to też niejednokrotnie moment otwarcia nowego rodzaju relacji ze zmarłym dzieckiem.
Posłuchaj (ks. Jacek Kotowski i uczestnicy pogrzebu dzieci utraconych):
Ks. Jacek podpowiada, że bardzo pomocne jest po pierwsze nadanie imienia zmarłemu dziecku. Nawet jeśli rodzice nie zdołali poznać płci dziecka, to przecież czasem czują, że oczekiwali bardziej dziewczynki lub chłopca. Mówienie o zmarłym dziecku „po imieniu” pomoże go „uczłowieczyć” w sercu mamy i taty.
Kolejnym pomocnym krokiem jest zebranie pamiątek po zmarłym dziecku. Niech to będzie chociażby karta ciąży, zdjęcie USG, lub zabawki dla dziecka przygotowane. Nawet jeśli to zbyt trudne doświadczenie na początku, to warto schować te pamiątki do szuflady, by po latach, gdy ból zmaleje, do nich wrócić.
Warto także wpisać dziecko do rodziny. Ono i tak, w momencie poczęcia, stało się jej członkiem, ale warto o nim mówić jak o dziecku, które co prawda zmarło, ale przecież żyło. Wielu rodziców pięknie podkreśla ten fakt, mówiąc „Mamy czwórkę dzieci. Troje na ziemi i jedno w niebie, u Boga„.
Tak, jak utrzymujemy duchową więź ze zmarłymi rodzicami, dziadkami, tak warto również taką więź nawiązać z dzieckiem. Przecież wierzymy, że jest w niebie, a zatem jest święte. Skoro tak – to rodzice dziecka zmarłego przed narodzeniem, są rodzicami świętego. Ich „rodzinny, domowy” święty to ich dziecko, które może wstawiać się u Boga w ich sprawach.
Mamy głębokie przeświadczenie, że dzieci, które przedwcześnie odeszły z tego świata żyją teraz w Bogu. I chociaż dramat przedwczesnego odejścia dziecka jest ogromny, to troska podejmowana przez duszpasterzy w całej Polsce, aby towarzyszyć rodzinom przeżywającym ten dramat, pozwala wspólnie, w duchu wiary przejść przez to trudne doświadczenie.
One teraz żyją w Bogu.
ks. Tomasz Trzaska
Szczegółowe informacje zainteresowani znajdą na stronie Duszpasterstwa Rodzin Diecezji Łomżyńskiej www.duszpasterstworodzin.lomza.pl w zakładce: Poronienia.