
Dlaczego warto mówić o Chinach i jaki wpływ mogą mieć na Polskę? – na te i inne pytania odpowiedział dzisiaj (05.03) wyszkowianom profesor Bogdan Góralczyk, politolog i sinolog, a także wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego i wizytator na uczelniach m.in. w Chinach i Indiach. W spotkaniu uczestniczyli uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego im. C.K. Norwida w Wyszkowie oraz studenci Trzeciego Wieku.
Około półtora miliarda ludzi na świecie posługuje się językiem chińskim, a Chiny są prawie trzy razy większe od Unii Europejskiej. W swojej historii kraj ten przeszedł przez największy głód w dziejach (zginęło wówczas ponad 30 mln ludzi), ubóstwo, ale też wiele reform, o których wykładał dla wyszkowian profesor Bogdan Góralczyk, politolog, doktor habilitowany, sinolog, dyplomata, publicysta oraz dyrektor Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Głównym celem spotkania było uświadomienie słuchaczom, dlaczego warto mówić o Chinach, jaki mogą mieć wpływ na Polskę i co planują rządzący.
Po raz pierwszy w dziejach leży w interesie Chin wejście do Polski – z chińskiej perspektywy nie ma lepszego strategicznego położenia między Rosją a Niemcami – mówił wykładowca. Jak podkreślał – potęga Chin rośnie w oczach, stały się one „graczem” na skalę globalną. Choć Chiny to państwo niedemokratyczne, to są na drugim miejscu pod względem rozwoju gospodarczego (na pierwszym są Stany Zjednoczone). Jednak profesor podkreślał, że kraj ten pretenduje do tego, by stanąć na pierwszym miejscu, co miało już miejsce w jego historii. Obecnie władze chińskie w Pekinie forsują program Jedwabnych Szlaków – ten lądowy biegnie przez Polskę i ma prowadzić z Chin do Europy Zachodniej, co sprawia, że chińscy biznesmeni, inżynierowie są już na terenie Polski – Warto byłoby to wykorzystać mając świadomość, że nasze interesy i ich są inne. Ich podejście jest inne, ale oni chcą tu przyjść i zainwestować, więc warto z tego skorzystać, ale do tego potrzebna jest nasza strategia i pomysł, co z tym zrobić – zaznaczył.
Kolejnym planem chińskiego rządu, mającym wymiar geopolityczny jest pokojowe zjednoczenie z Tajwanem. Tajwan ma 23,5 mln mieszkańców, ale PKB porównywalne z Polską. Jak tłumaczy sinolog – wówczas, gdyby doszło do tego zjednoczenia, to już dzień po nim Chiny byłyby największym organizmem gospodarczym świata, wyprzedzając Stany Zjednoczone. A to może oznaczać kłopoty, czyli wojnę handlową. Zdarzyło się coś, co fachowcy nazywają „Pułapką Tukidydesa”, czyli obecny hegemon napotyka na pretendenta i kwestią jest, czy zetrą się w wojnie, czy rozegra się to w inny sposób i tym bardziej musimy być tym zainteresowani. To nie jest dla nas obojętne, bo jeśli ścierają się ze sobą największe organizmy gospodarcze na globie to „pod ich stopami i mrówki i trawa będzie zdeptana” – podkreślił profesor. Badający okres lat 1500-2015 w Chinach zdefiniowali 16 przypadków, które nazwali „Pułapką Tukidydesa”, z czego 12,5 (bo jeden jest sporny) skończyły się wojną.
Ponadto nowy system gospodarczy, jaki chcą zbudować Chiny do 2021 roku ma skupiać się nie na eksporcie, ale na rynku wewnętrznym, tworząc społeczeństwo umiarkowanego dobrobytu. Z kolei do roku 2025 chcą być społeczeństwem innowacyjnym, czyli opartym na wysokich technologiach. Choć już w 2007 roku zainicjowano tam m.in. program szybkich kolei, dzięki czemu dany odcinek można pokonać z prędkością 250-300 km/h. Obecnie Chińczycy eksperymentują nad prędkością do 600 km/h. Chiny już są wyzwaniem ekonomicznym i handlowym dla świata zachodniego, a robią wszystko, żeby być wyzwaniem technologicznym – mówił profesor
Jak twierdzi wykładowca, to, co w Chinach się nie zmieni to polityka państwa. Przyjdzie czas na reformy, ale nie będzie to liberalna demokracja w zachodnim rozumieniu. Tego jestem więcej niż pewien. W Chinach nie było, nie ma i nie będzie demokracji. Jest wolność gospodarowania – zaznaczył.
To, co interesowało słuchaczy, to wynagrodzenie przeciętnych chińczyków oraz system emerytur. Jak poinformował sinolog – przeciętne zarobki są na poziomie połowy tych przeciętnych w Polsce, ale np. nauczyciel akademicki zarabia więcej dwu- lub trzykrotnie. Tak też powstała nowa kategoria ludzi – profesorowie amerykańscy, wykładający na stałe na uczelniach chińskich, co im się po prostu opłaca. W Chinach jest też więcej miliarderów niż w Stanach Zjednoczonych, ale równocześnie są też zagłębia biedy.
Z kolei seniorzy w Chinach emerytur nie mają. Jak przekazał profesor – tam kulturowo ludzie mają ogromny szacunek do starszego pokolenia. Wielopokoleniowe rodziny mieszkają pod jednym dachem. Opieka państwa nie jest potrzebna, ponieważ zapewnia ją rodzina. Jednak jest to system wymienny, ponieważ rodzice, czy dziadkowie mają za zadanie zapewnić młodemu pokoleniu warunki do zdobywania jak najlepszego wykształcenia, dzięki czemu później stać ich na utrzymanie całej rodziny. System emerytalny wprowadzany jest w dużych zachodnich miastach, ale nie jest on na tyle wysoki, by starczyło na życie na własną rękę, zatem wsparcie rodzinne jest niezbędne. Z punktu widzenia kulturowego, tam jest lepiej niż u nas. Z punktu widzenia ekonomicznego – ani tam, ani tu nie jest dobrze – podsumował.
Spotkanie z profesorem Bogdanem Góralczykiem było też okazją do promocji jego książki – „Wielki Renesans. Chińska transformacja i jej konsekwencje”, rozwijającej powyższe kwestie omawiane na spotkaniu z wyszkowianami. Jego stałe publikacje można śledzić m.in. na portalach obserwatorfinansowy.pl, wp.pl oraz kwartalnikach ASPEN Review-Prague i w Przeglądzie Politycznym. W 2013 roku otrzymał najwyższe odznaczenie filipińskie przyznawane obcokrajowcom: Krzyż Wielki Orderu Sikatuny.
MG