Patron trudnego czasu. Relikwie o. Kolbego w św. Wojciechu

Parafia św. Wojciecha w Wyszkowie ma już relikwie świętego Maksymiliana Marii Kolbego. To franciszkanin, pierwszy polski męczennik okresu II wojny światowej, który został wyniesiony na ołtarze podczas beatyfikacji w 1971 r. W obozie koncentracyjnym w Auschwitz dobrowolnie wybrał śmierć głodową w zamian za współwięźnia. Relikwie trafiły do wyszkowskiego kościoła z Niepokalanowa.

W niedzielę, 6 października do kościoła św. Wojciecha uroczyście wprowadzono relikwie św. Maksymiliana Marii Kolbego – Będziemy wpatrywać się w jego świętość. On pokazał nam, że wszędzie można być człowiekiem, że wszędzie można dobrze czynić. Nawet w obozie koncentracyjnym – mówił proboszcz parafii ks. kan. Roman Karaś.

Sylwetkę ojca Kolbego przedstawił podczas homilii pochodzący z Wyszkowa o. Grzegorz Szymanik, gwardian z Niepokalanowa, klasztoru założonego przez świętego. Do wyszkowskiej parafii trafiły relikwie I stopnia. W tym przypadku jest to broda ojca Kolbego – Ojciec Kolbe został spalony w Auschwitz, ale wcześniej kiedy żył w Niepokalanowie franciszkanie przeczuwali już jego świętość. Kiedy był na misji miał długą brodę, bo był taki zwyczaj, ale później brat ściął jego brodę i schował ją w tajemnicy przed nim. Ale relikwie to jest tylko pewien widzialny znak realnej obecności świętego. Św. Maksymilian wybrał sobie to miejsce, aby tu szczególnie działać – mówił o. Grzegorz.

Ojciec Kolbe w Auschwitz znany był z tego, że oddał życie za innego więźnia. Tam panował taki zwyczaj, że kiedy komuś udało się uciec z więzienia, a Niemcy nie znaleźli uciekiniera, wybierali wówczas grupę ludzi, których skazywali na śmierć głodową. Kiedy Niemiec wskazał palcem na jednego z więźniów, a był to Franciszek Gajowniczek, ten jęknął „moja żona, moje dzieci…”. Kolbe słysząc wołanie zgłosił się, aby ponieść za niego śmierć. Jak podkreślił o. Szymanik – tutaj wydarzyło się kilka cudów. Po pierwsze Kolbe wyszedł z szeregu i nie został zastrzelony choć zbliżał się do oprawcy bez pozwolenia. Po drugie, powiedział, że chce umrzeć za tego człowieka – w Auschwitz więźniowie dla Niemców byli numerami, nie można było zwracać się do nikogo w inny sposób. Kolejna sprawa to rozmowa – po raz pierwszy w obozie komendant prowadził dialog ze skazańcem i w dodatku przystanął na jego warunki – Kolbe pokazał, jak w takim miejscu kochać. Oddał życie. I choć Auschwitz dalej było takie, jakie było, to wszyscy umierali jako ludzie, nie jako numery. Oni mieli świadomość, że za nich Kolbe też oddałby życie. Umierali z godnością – podkreślił gwardian.

Jak mówił ojciec, Kolbe uczy miłości do drugiego człowieka. Nie uczy jak sprawić, żeby trudne sytuacje zniknęły, a jak dać sobie z nimi radę – Taka miłość ponad wszystko to nie jest dzieło człowieka, to dzieło Boga. Ojciec jest patronem trudnego czasu. On nauczy Cię pięknej miłości.

Podczas Mszy św. obecny był aktor Adam Woronowicz, który w 2017 r. wcielił się w rolę o. Maksymiliana, ale też ks. Jerzego Popiełuszki fascynującego się postacią Kolbego – Nigdy bym nie przypuszczał, że będę grał te dwie postaci. Nie wiem, ale wydaje mi się, że kapłaństwo jest święte. Ono nas przekracza – mówił aktor, któremu dane było jako pierwszemu przyodziać szaty liturgiczne ks. Popiełuszki po jego śmierci. Z kolei wspominając postać o. Kolbego, którego musiał poznać bliżej podczas powstawania filmu „Dwie korony” stwierdził jednoznacznie, że to potężny orędownik – On jest dzisiaj z nami, na naszych drogach, jakże trudnych. Nie jesteśmy sami. Aktor wspominał też moment, kiedy przebywał w Auschwitz – Tam, w więzieniu, przez te dni, kiedy obecny był ojciec Kolbe, było Niebo. Bunkier śmierci, bunkier głodowy, ale ten cały bunkier się modlił. Dobrze, że tu jesteśmy. Dobrze, że o. Maksymilian jest z nami. Nie bójmy się do niego przychodzić – podsumował.

Historię świętego i jego dzieła można poznać bliżej na wystawie, która jest dostępna w dolnym kościele św. Wojciecha.

MG

Tagi:

1 Komentarz

  1. Daniel Wojtkowski Reply

    Oddał życie franciszkanin, za nie znanego Franciszka. Sprawa oczywista, świętość sama w sobie, gdzie pojednał się z Bogiem…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *